Turkusowa firma, czerwono-pomarańczowi menedżerowie

„I had a dream”. Przed paru laty zamarzyła mi się zupełnie inna firma, taka bez formalnej hierarchii, bez menedżerów, bez „gierek”, polityki i psychopatów. Taka, w której „wszyscy jesteśmy menedżerami”, w której skutecznie funkcjonują samo-organizujące się zespoły, a dominującym paradygmatem zarządzania jest partnerstwo i rozproszone przywództwo. A sny mają to do siebie, że czasem niespodziewanie się spełniają. Poznałem bowiem ostatnio kilka firm oraz ich liderów – zarówno zagranicznych, jak i polskich - funkcjonujących w duchu tego nowego paradygmatu zarządzania. Zresztą sam stosuję w swojej małej organizacji niektóre z tych idei i technik, jak i promuję je w ramach prowadzonych projektów transformacyjnych i warsztatów, a także pisząc o nich (zobaczcie np. „Zwinne przywództwo, czyli Management 3.0”, w 3-cim numerze Strefy PMI z grudnia 2013 roku).

 

Była więc moja „idee fix”, były różne doświadczenia praktyczne. Brakowało nieco całościowego, systematycznego spojrzenia na etapy rozwoju firm i podejścia do zarządzania. Brakowało do mementu, gdy zacząłem czytać książkę Frederica Laloux „Pracować inaczej” (angielski tytuł: „Reinventing organiztions”). Autor przedstawia pojawiający się w ostatnich latach nowy model organizacyjny (nazwany przez niego turkusowym (ang. teal)) oraz doświadczenia praktyczne firm, które go stosują. I czyni to na tle etapów rozwoju modeli organizacyjnych firm, również nazwanych różnymi kolorami: czerwony, bursztynowy, pomarańczowy, zielony.

Turkusowa organizacja to ta z mojego snu: firma, której metaforą jest żywy organizm. Firma z samozarządzaniem, z wewnętrzną pełnią jednostek (obejmującą i elementy racjonalne, i emocjonalne, intuicyjne i duchowe !); firma, w której zamiast przewidywać i kontrolować przyszłość, wsłuchujemy się i reagujemy na teraźniejszość. Firma, której przykłady ze świata znajdziemy w książce.

Turkus to jednak śpiew przyszłości. Na razie dominują inne typy organizacji. Czerwona, której spoiwem jest lęk, gdzie dominuje silna władza centralna i cele krótkoterminowe, a której metaforą jest wataha wilków. Bursztynowa z wysoce sformalizowanymi rolami w hierarchicznej strukturze i odgórnym dowodzeniem i naciskiem na stabilność i procesy, której metaforą jest armia. Pracujemy też w pomarańczowych organizacjach, z zarządzaniem przez cele – kontrolą nad „co” i pewną swobodą nad „jak”, z innowacjami i merytokracją. Mamy też organizacje zielone nadal działające w klasycznej strukturze piramidy, to jednak akcentujące upełnomocnienie (ang. empowerment) i kulturę opartą o wartości, organizacje trochę jak rodzina.

W jakiej organizacji chcielibyście pracować, a w jaki pracujecie? Pytanie jest oczywiście retoryczne. Dużo ciekawsze są – jak sądzę – zupełnie inne pytania: jak zbudować turkusową organizację, jak przekształcić bursztynową lub pomarańczową w zieloną lub turkusową?

I w ten sposób od turkusowej firmy dochodzimy do „czerwono-pomarańczowych menedżerów”. Bo bez względu na to, czy turkusową firmę budujemy od zera, czy dokonujemy przekształcenia firmy istniejącej, kluczowa będzie rola lidera – menedżera, założyciela, lub CEO. Kluczowa, gdyż jak to obserwuję w różnych projektach transformacyjnych, to od lidera, jego podejścia, wizji i mind-set’u zależy w największym stopniu możliwość przejścia do turkusu, lub chociażby zieleni. A co jeśli lider, menedżer, CEO założył czerwono-pomarańczową koszulkę, a na głowie ma takąż czapeczkę?

Od dłuższego czasu intryguje mnie bowiem następujące pytanie: dlaczego tak wielu menedżerów, szefów, dyrektorów, czy kierowników projektów preferuje kolor czerwony, bursztynowy, pomarańczowy, lub jakąś ich mieszankę z dominacją koloru czerwonego? Czy powodem takiego stanu jest po prostu ich brak wiedzy – często wręcz elementarnej – o zarządzaniu i przywództwie, czy nadmierne ego i syndrom „ja wiem lepiej”, czy może zwykłe lenistwo umysłowe, atrybut naszego mózgu, czy może jeszcze inne czynniki?

Na świątyni Appollina w Delfach widniał napis: „poznaj samego siebie”. Pamiętając, że organizacje rozwijają się i najprawdopodobniej będą rozwijać się w stronę zieli i turkusu, stańcie przed lustrem i zobaczcie siebie w kolorze. Co zobaczycie?

Felieton ukazał się w 11 numerze Strefy PMI.

Znajdź nas na Linked In!